Różnice pomiędzy Linux Mint 17 Debian a Linux Mint 16 Ubuntu
Poniższy tekst jest tłumaczeniem tekstu pt. „How does Ubuntu Linux differ from Debian?” autorstwa Davida M. Williamsa. Tekst ukazał się na łamach iTWire.
Na początku warto zaznaczyć, że Ubuntu jest pochodną dystrybucją Debiana. To Linuksowe distro bazujące na innym, już istniejącym. Wyjaśnijmy – ich porównywanie ma sens.
Z jednej strony brzmi to dziwacznie. Z drugiej, to idealny przykład Publicznej Licencji GNU w działaniu: każdy jest wolny i może poprawić i redystrybuować istniejące oprogramowanie Open Source dla ogólnej społecznej korzyści, jeśli wierzy, że może to zrobić lepiej.
Tak też się dzieje. Canonical Marka Shuttlewortha wierzy, że może zrobić coś lepszego, w tym wypadku od Debiana.
I tu zaczynają się problemy. Kiedy tylko zwolennik Linuksa, na przykład jak ja, pisze o Ubuntu jako o prawdopodobnie najpopularniejszej dostępnej obecnie wersji Linuksa, można być pewnym, że dostanie odpowiedź od kogoś twierdzącego, że Ubuntu jest tanią i tandetną podróbą Debiana.
Osobiście nie widzę problemu w fakcie, że Ubuntu bazuje na Debianie. Jest to wyraźnie dozwolone przez wolną licencję oprogramowania, na której opiera się Debian i jeśli Canonical uważa, że może stworzyć „najlepszego” Linuksa, to Debian stanowi oczywiście solidną i cenioną podstawę.
Możliwe, że punktem, w którym fani Debiana czują się urażeni, jest to, że oni uważają iż ich system już jest cholernie dobry. Czy wypada Ubuntu przedstawiać swój projekt jako ten „lepszy”?
Aby odpowiedzieć na powyższe pytania, powróćmy do jednej prostej kwestii: dla kogo docelowo przeznaczone są te dystrybucje?
W przypadku Debiana odpowiedź jest całkiem prosta – dla każdego. Debian daje wszystko wszystkim. Wcale nie żartuję. Obecne stabilne wydanie – a więcej o tym niżej – dostarczane jest na trzech płytach DVD. To ponad 13GB Linuksowych dóbr.
Oczywiście nie musisz ściągać wszystkich DVD. Większość z tego, czego potrzebujesz, mieści się na pierwszej płycie DVD lub CD. Równie dobrze możesz ściągnąć bardzo mały bootowalny obraz, a resztę pakietów dociągnąć z Internetu.
Właśnie doszliśmy do pierwszej różnicy. Ubuntu jest dostarczane na jednej płycie CD. O ile bardziej zaznajomione osobniki mogą podrasować instalkę Debiana, by idealnie spełniała ich potrzeby, przeciętna osoba spotkana na ulicy, która szuka systemu operacyjnego wolnego od wirusów i nie chce za niego zapłacić ani złotówki, uzna Ubuntu za łatwiejsze i przystępniejsze dla użytkownika i nie będzie miała problemu z wyborem właściwego nośnika.
Dlaczego tak jest? Jakie są cele Ubuntu?
Ubuntu w rzeczywistości nie twierdzi, że jest „lepszym” Debianem. Jest ono skierowane do zdecydowanie mniejszej grupy użytkowników. Wydaje się je na mniejszą liczbę platform (lub architektur) sprzętowych niż Debiana i w rzeczywistości jego docelowym użytkownikiem jest zwykły użytkownik domowy. Istnieje wersja serwerowa Ubuntu, ale myślę, że administratorzy serwerów woleliby precyzyjną kontrolę, jaką oferuje Debian.
To sugeruje, że Ubuntu ogranicza. Z pewnością wiesz, że instalując Ubuntu, dostajesz środowisko GNOME. Wiesz, że używa ono określonego oprogramowania. Większość decyzji została już podjęta za Ciebie.
Debian oferuje większy wybór. Możesz preferować środowisko graficzne KDE lub coś całkowicie innego. Możesz zechcieć użyć Linuksa jako platformy deweloperskiej, systemu do domu, do kontroli i gromadzenia danych przemysłowych, centralnego serwera biurowego lub wielu innych rzeczy. W tym wypadku Debian oferuje od początku szeroki wachlarz użycia.
Oczywiście możesz dodawać pakiety do Ubuntu. Jeśli chcesz uruchomić KDE, możesz je ściągnąć i zainstalować. W rzeczywistości istnieje wariant Ubuntu, nazwany KUbuntu, który używa KDE zamiast GNOME’a. Oczywiście również w tym przypadku powyższy scenariusz jest wciąż prawdziwy – decyzję, które środowisko wybrać, podjęto już za Ciebie.
Ponadto pojawia się kolejny problem. Ubuntu nie jest w pełni kompatybilne z ogromnym repozytorium oprogramowania Debiana. Chociaż bazuje ono na Debianie, jego zbiór oprogramowania jest tylko częścią tego, co oferuje jego matka. Teoretycznie, gdy Debian dostarczany jest z większą liczbą pakietów, możesz ulepszyć Ubuntu, instalując nowe oprogramowanie. A pod Linuksem instalacja oprogramowania jest jak pstryknięcie palcem. Po prostu użyj jednego z menedżerów oprogramowania w celu zaktualizowania systemu, aplikacji, a nawet więcej. Jednak znów Debian oferuje tu wybór, którego w przypadku Ubuntu brak.
Wróćmy do podstawowych spraw. Nowa wersja Ubuntu wychodzi co sześć miesięcy. To niezawodny plan, służący Canonicalowi i jego użytkownikom. Najnowszą wersję, Intrepid Ibex, wydano w październiku 2008 roku. Wersję poprzednią, Hardy Heron, w kwietniu 2008 roku. Wersja, która wyjdzie jako następna, będzie dostępna z pewnością w kwietniu 2009 roku.
Debian wręcz przeciwnie – jego plan wydawniczy jest mniej określony. W przeszłości zdarzały się lata odstępów między stabilnymi wydaniami. Fakt powstania Ubuntu można przypisać po części temu, że użytkownicy poszukują nowocześniejszego systemu operacyjnego.
Tutaj musimy być sprawiedliwi: Ubuntu musi opiekować się jedynie częścią pakietów i może osiągnąć ten rygorystyczny plan wydawniczy. Istnieją zarówno wady takiej decyzji, na przykład mniejszy wybór, jak i zalety – częstsze wydania.
Przyjrzyjmy się bliżej wydaniom Debiana.
Dostępne są trzy wydania Debiana (a wraz z nimi archiwum poprzedniej stabilnej edycji). Znane są one jako wersja stabilna, testowa i niestabilna. „Stabilna” jest, jak można oczekiwać, najbardziej stabilną edycją. To jedyna wersja ogólnie rekomendowana do użycia, szczególnie na komputerze, na którym ma pracować mniej doświadczony użytkownik lub w przypadku zastosowań wymagających bezpieczeństwa.
„Testowa” jest podobna, z tym że zawiera aktualizacje oprogramowania i dodatkowe pakiety nie uznane jeszcze za stabilne. Uruchomienie tej wersji zwykle nie powoduje żadnych szkód, natomiast może ona zawierać przydatne użytkownikowi, dodatkowe funkcje.
Oczywiście nie należy oczekiwać, że wersja „niestabilna” będzie działała w przewidywalny sposób, ponieważ to właśnie w niej trwają prace nad Debianem. Wydanie niestabilne ciągle się rozwija, jest stale naprawiane i ulepszane.
Najczęstszą skargą dotyczącą Debiana, poza tym, że w przypadku pełnej instalacji offline wymaga 3 płyt DVD, jest to, że system za rzadko wychodzi. Na dzień dzisiejszy nie podano daty wydania następnej stabilnej wersji, natomiast bez cienia wątpliwości wiadomo, że nowa wersja Ubuntu wyjdzie w kwietniu.
Wersja „niestabilna” Debiana zmienia się bardzo często. Z pewnością nie stoi w miejscu. Nie jest czymś, co wdrożyłbyś do szerszego użytku. Jeśli lubisz bleeding-edge, być może wersja niestabilna jest dla Ciebie.
Jeżeli nie chcesz podejmować decyzji o tym, jak bardzo jesteś odważny, ilu płyt potrzebujesz, jakiego środowiska graficznego chcesz używać, a nawet czym do jasnej Anielki ono jest i do czego służy, Ubuntu jest dla Ciebie lepszym wyborem.
Jeśli wolisz system, który po prostu instalujesz i który działa, nie szukaj dalej – wybierz Ubuntu. Jeżeli wolałbyś zacząć od bazowego systemu i następnie dodawać to, czego potrzebujesz, powinieneś wybrać Debiana.
Jeśli szukasz systemu całkowicie dopracowanego i przyjaznego użytkownikowi, szukasz właśnie Ubuntu. Jeżeli tęsknisz za szerokim wyborem aplikacji, użyteczności, gier, Twoją przyszłością będzie Debian.
Obie dystrybucje mają swoje miejsce w świecie. Naprawdę bez Debiana nie byłoby Ubuntu – to całkiem jasne.
Nie można zaprzeczyć, że Ubuntu poprawiło reputację Linuksa. System operacyjny spod znaku pingwina był uważany za tajemną domenę hakerów-nerdów piszących w konsoli. Wysiłek włożony w Ubuntu ułatwił spojrzenie na Linuksa jako na coś, czego może używać nawet Twoja babcia.
Ubuntu jest bardziej dopieszczone od Debiana. Jego repozytoria są mniejsze, ale bardziej na czasie. Debian sprawdza się świetnie jako system dla eksperta, wysoce dostosowalny system operacyjny, platforma serwerowa. Ale Ubuntu również kapitalnie dąży do swojego celu – bycia Linuksem dla zwykłych ludzi.